Avsnitt
-
– Nie ma co prawda takiego konkretnego sondażu, w którym pytamy „czy jesteś rozczarowany?”, ale widać to jednak w badaniach, to wypadkowa iluś tam danych – ocenia Łukasz Pawłowski, prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej. – „Rozczarowanie” będzie na samym szczycie zestawienia kluczowych emocji 2025 roku.
Co naprawdę myślą Polacy u progu kampanii prezydenckiej? Czy to zmęczenie, strach, a może jednak główną emocją jest rozczarowanie? Gościem Michała Płocińskiego jest Łukasz Pawłowski, prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej, który analizuje aktualne nastroje społeczne i wyniki badań opinii publicznej.
– Wydaje mi się, że rozczarowanie jest tym słowem – mówi Pawłowski. – Nie ma co prawda takiego konkretnego badania, w którym pytamy „czy jesteś rozczarowany?”, ale widać to jednak w badaniach, to wypadkowa iluś tam danych – ocenia. Wskazuje na rosnące niezadowolenie wyborców, które dotyczy zarówno kwestii gospodarczych, jak i niespełnionych obietnic wyborczych rządu Donalda Tuska. -
Trump proponuje powrót do XIX gdy przesuwano granice ponad głowami narodów – uważa Jędrzej Bielecki z działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”Premier Izraela Benjamin Netanjahu jako pierwszy zagraniczny przywódca został przyjęty przez Donalda Trumpa. Amerykański prezydent niespodziewanie ogłosił, że Stany Zjednoczone są gotowe przejąć kontrolę nad Strefą Gazy. Warunkiem jest przesiedlenie 2 milionów Palestyńczyków do Egiptu i Jordanii. Jakie konsekwencje miałby taki scenariusz dla Polski oraz świata? W najnowszym odcinku podcastu "Rzecz w tym" Michał Szułdrzyński rozmawia z Jędrzejem Bieleckim, wieloletnim korespondentem zagranicznym Rzeczpospolitej.Zdaniem Bieleckiego przyjęcie Netanjahu pokazuję wagę Izraela dla polityki Trumpa. – To najważniejsze państwo według niego, to najważniejszy przywódca – komentuje spotkanie z Netanjahu.Podczas gdy Joe Biden publicznie krytykował izraelskie działania w Gazie, Trump zdaje się nie stawiać Netanjahu żadnych warunków. W dodatku Trump zaszokował wszystkich swoją propozycją przejęcie kontroli nad Gazą, która oznacza przymusowe wysiedlenia mieszkańców tego rejonu. – To pomysł rodem z XIX wieku – ocenia Bielecki, przypominając, że wtedy decyzje zmianach granic podejmowano ponad głowami narodów.Polski rząd podchodzi do propozycji bardzo sceptycznie. – Polska stoi na stanowisku dwóch państw – izraelskiego i palestyńskiego. To jest rezolucja ONZ, która nadal obowiązuje – mówi Bielecki, cytując wiceministra Andrzeja Szejnę. Czy jednak Stany Zjednoczone mogą naciskać na inne kraje, by zaakceptowały nową wizję Gazy, jak zachowa się polski MSZ? O tym w najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym”Zapraszamy do słuchania!
-
Saknas det avsnitt?
-
Blisko 14 proc. badanych w ostatnim sondażu preferencji politycznych IBRiS nie wie, na kogo oddać swój głos. Oznacza to, że niezdecydowani wyborcy mogliby stanowić trzecią siłę na polskiej scenie politycznej. Czy ich niezdecydowanie wynika ze zmęczenia polityką? Jakie konsekwencje może przynieść ich mobilizacja lub absencja przy urnach? O tym Marzena Tabor-Olszewska rozmawia w podcaście „Rzecz w tym” z profesorem Rafałem Chwedorukiem.
-
Dlaczego Jacek Siewiera odchodzi z Biura Bezpieczeństwa Narodowego? Czy to decyzja polityczna, czy kwestia osobistych ambicji? W najnowszym odcinku „Rzecz w tym” Bogusław Chrabota rozmawia z byłym już szefem BBN, który opowiada o kulisach swojej rezygnacji, relacjach z prezydentem
-
W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” Bogusław Chrabota rozmawia z prof. Pawłem Poszytkiem, ekspertem zajmującym się teorią i praktyką systemów edukacyjnych na Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii. Tematem jest rosnąca dominacja Chin i USA w dziedzinie sztucznej inteligencji oraz innowacji technologicznych. Czy Europa – i Polska – ma jeszcze szansę na odegranie istotnej roli w globalnym wyścigu technologicznym?
-
DeepSeek, Alibaba i inni. Jak chińska rewolucja w AI wpłynie na przyszłość technologii, biznesu i globalnej rywalizacji – to pytania, na które próbujemy znaleźć odpowiedź w najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” W świecie sztucznej inteligencji doszło do prawdziwego trzęsienia ziemi. Chińskie firmy, takie jak DeepSeek i Alibaba, wprowadzają modele AI, które mają działać na znacznie tańszym sprzęcie i przy mniejszym zużyciu energii. To wyzwanie dla amerykańskich gigantów technologicznych, którzy dotąd dominowali w tym wyścigu. Jakie konsekwencje niesie ten przełom? Czy rzeczywiście chińska technologia jest równie zaawansowana? I jak wpłynie to na globalną równowagę sił w świecie nowych technologii? O tym w podcaście Rzecz w tym mówi Paweł Rożyński, redaktor prowadzący serwis cyfrowa.rp.pl.
-
Jak stawić czoła wyzwaniu, że pamięć o Holokauście przechodzi ze sfery sacrum do tzw. pophistorii? Jak mogliśmy opowiedzieć o Zagładzie, by poruszyć ludzi, którzy wiedzą o niej coraz mniej? Czy Polska dobrze wykorzystała szansę, by opowiedzieć światu swoją historię? Michał Płociński i Estera Flieger rozmawiają o międzynarodowym znaczeniu 80. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau.
-
Polityczna walka o urząd prezydenta nabiera tempa. Najnowszy sondaż Ogólnopolskiej Grupy Badawczej wskazuje, że Rafał Trzaskowski przegrywa w drugiej turze z Karolem Nawrockim różnicą mniej niż 200 tysięcy głosów. Choć badanie nie uwzględniało wyborców niezdecydowanych, wyniki te z pewnością wywołały poruszenie w sztabach wyborczych. O tym, jakie strategie mogą zmienić przebieg kampanii i jak kluczowi gracze przygotowują się do decydujących starć, rozmawiamy z Michałem Kolanko, dziennikarzem politycznym Rzeczpospolitej.
-
W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” Marzena Tabor-Olszewska rozmawia z Joanną Ćwiek-Świdecką, dziennikarką „Rzeczpospolitej”, na temat zamieszania wokół wykształcenia ministry ds. równości, Katarzyny Kotuli. Na stronie internetowej Sejmu widniała informacja o posiadaniu przez nią dyplomu Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, choć ministra nie obroniła pracy magisterskiej. Czy to tylko błąd? Czy utrzymywanie opinii społecznej w nieprawdzie?
Magister – prestiż czy zbędny tytuł?
- Nie wszyscy muszą mieć tytuł magistra, choć w Polsce panuje pewna tradycja traktowania tego tytułu jako prestiżu – zauważa Ćwiek-Świdecka. Rozmówczynie wspominają także o zmieniającej się roli licencjatów, które, choć formalnie są wykształceniem wyższym, wciąż bywają traktowane z rezerwą.
Wykształcenie w pracy polityka
Czy brak tytułu magistra determinuje jakość pracy w rządzie? - Lepszy jest minister, który skutecznie działa w bieżącej polityce, niż ten, który ma dyplom w szufladzie – stwierdza Joanna Ćwiek-Świdecka, podkreślając, że o skuteczności decyduje doświadczenie, a nie wykształcenie.
Joanna Ćwiek-Świdecka zwraca uwagę na systemowe problemy polskiego szkolnictwa wyższego, w tym obecność uczelni o niskim poziomie kształcenia. - Jeśli ktoś się uprze, prędzej czy później zdobędzie tytuł – komentuje, przywołując swoje doświadczenia jako dziennikarka zajmująca się edukacją. - Magister to dziś trochę jak nowa matura – podkreśla rozmówczyni, wskazując na łatwość zdobycia tytułu na niektórych uczelniach.
Problemy z kontrolą informacji
Jednym z kluczowych wątków rozmowy jest brak kontroli nad informacjami, które pojawiają się w oficjalnych źródłach. - Wizerunek polityka to jego narzędzie pracy, a takie błędy mogą rzucać cień na jego wiarygodność – zauważa prowadząca, odnosząc się do braku reakcji ministry na fałszywą informację na stronie Sejmu.
- Z całą pewnością ta sprawa będzie się za ministrą Kotulą ciągnęła – przekonuje Ćwiek-ŚwideckaMinistra Kotula tłumaczyła, że nie obroniła pracy magisterskiej z powodu ciąży i choroby bliskiej osoby. Joanna Ćwiek-Świdecka podkreśla, że takie życiowe sytuacje są zrozumiałe, ale nie mogą usprawiedliwiać braku kontroli nad oficjalnymi informacjami.
Czy polityk bez magistra może zyskać zaufanie wyborców?
- To, że polityk nie ma magistra, nie jest wstydem, ale wstydem jest kłamać – podsumowuje Ćwiek-Świdecka, wskazując, że sprawa może być przypominana przy każdych kolejnych wyborach.
Zapraszamy do wysłuchania całego odcinka, w którym szczegółowo omawiamy ten temat i szukamy odpowiedzi na pytanie, jak wykształcenie – lub jego brak – wpływa na ocenę polityków przez społeczeństwo.
-
Wpływ Prezydentury Trumpa na kampanię wyborczą w Polsce, przemówienie Donalda Tuska w Parlamencie Europejskim oraz ogłoszenie startu Krzysztofa Stanowskiego w wyborach prezydenckich – to tematy najnowszego odcinka podcastu „Rzecz w tym”, w którym gościem Michała Szułdrzyńskiego był Artur Bartkiewicz.
Po inauguracji Donalda Trumpa świat polityczny zadrżał – jego kontrowersyjne deklaracje, takie jak odwołanie polityk związanych z inkluzywnością w wojsku, czy powrót do intensyfikacji wydobycia ropy, odżywiły nadzieje również polskiej prawicy. – Tryumf Trumpa może być impulsem dla polskiej prawicy, która szuka wiatru w żagle – zauważa Bartkiewicz.
Czy współpracownik Donalda Trumpa, Elon Musk, może poprzeć któregoś z kandydatów w Polskich wyborach? Bliżej mu do Karola Nawrockiego, kandydata PiS, czy Sławomira Mentzena z Konfederacji?
Z inauguracją Donalda Trumpa korespondowało również wystąpienie Donalda Tuska w Parlamencie Europejskim. Tusk mówił o konieczności zbrojenia się Europy, jak również o konieczności wycofania niektórych elementów Zielonego Ładu, gdyż zbyt wysokie ceny energii wywołają społeczny protest i obniżą konkurencyjność europejskiej gospodarki.
– Demokracja liberalna musi pokazać swoje zęby, zachowując swoje ideały, ale jednocześnie stając się bardziej groźną i stanowczą wobec autorytarnych przeciwników – tłumaczył Bartkiewicz.
Najważniejszym wydarzeniem kampanii w Polsce była jednak deklaracja Krzysztofa Stanowskiego, że nie chce zostać prezydentem, ale wystartuje w wyborach by obnażyć niekompetencję pozostałych kandydatów. – Chce pokazać miałkość polskiej polityki i obnażyć hipokryzję elit – tłumaczy Bartkiewicz. Stanowski ma szansę przyciągnąć elektorat rozczarowany tradycyjnymi podziałami. – Profesor Jarosław Flis nazwał to partią protestu. To wyborcy, którzy potrafią od lewa do prawa szukać kogoś, kto pozwoli im wyrazić niezadowolenie sytuacją w kraju. I Stanowski z taką formułą antykampanii będzie idealnym dla nich kandydatem. Będą mogli na niego zagłosować, wiedząc, że nie wybierają prezydenta, tylko pokazują żółtą kartkę politykom – zauważa Bartkiewicz.
- Jego cynizm i humor w debatach będą trudnym przeciwnikiem dla kandydatów, takich jak Rafał Trzaskowski czy Karol Nawrocki. Polityk, który zostanie ośmieszony, traci najwięcej – twierdzi.
-
Donald Trump rozpoczyna drugą kadencję jako prezydent USA, obiecując Amerykanom „złoty wiek”. Czy te zapowiedzi mają pokrycie w rzeczywistości, czy to jedynie mistrzowski PR? W najnowszym odcinku „Rzecz w tym” Bogusław Chrabota rozmawia z Tonym Houshem, byłym szefem Am Cham - Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce, o realnych wyzwaniach prezydentury Trumpa, relacjach USA z Europą i przyszłości NATO.„Trump obiecuje złoty wiek, ale czy Amerykanie w to wierzą?”Donald Trump w swoim inauguracyjnym przemówieniu zadeklarował początek „złotego wieku Ameryki”. Jak zauważa Tony Housh, każdy prezydent zaczyna kadencję od optymistycznych zapowiedzi, ale sytuacja gospodarcza USA wcale nie jest zła. „Gospodarka amerykańska jest w dobrej formie – inflacja spada, giełdy rosną, a miejsca pracy są tworzone. Trump dostaje kraj w lepszej kondycji, niż sam to przedstawia” – mówi Housh. Pytanie jednak, czy jego reformy gospodarcze przyniosą realne efekty, czy będą tylko politycznym spektaklem.Wojna celna: czy Europa zapłaci za politykę Trumpa?Jednym z pierwszych działań Trumpa była zapowiedź 25-procentowych ceł na import z Kanady i Meksyku. Zdaniem eksperta, to jasny sygnał dla amerykańskich firm: „wracajcie do kraju”. „Trump wysyła mocny przekaz, że chce odbudować amerykański przemysł, ale czy faktycznie uda mu się sprowadzić produkcję z powrotem? To proces na lata” – analizuje Housh.Niepewność dotyczy także relacji handlowych USA z Europą. Polska, choć mniej zależna od eksportu niż inne kraje UE, może odczuć skutki wojny celnej.Czy USA przejmą Kanał Panamski? Ryzykowna polityka zagranicznaW swoim przemówieniu Trump zapowiedział, że USA „odzyskają kontrolę nad Kanałem Panamskim”. Tego typu deklaracje budzą niepokój.„To mocne słowa, ale Trump często mówi rzeczy, które są elementem negocjacji. Pytanie, czy faktycznie rozważa militarne działania” – zastanawia się Housh. Niepokój budzi też brak jednoznacznych deklaracji wobec NATO i Ukrainy. Trump unikał ostrych słów na temat sojuszu, co może wskazywać na chęć renegocjacji warunków współpracy.Polska w oczach Trumpa: sojusznik czy pionek?Zdaniem Tony’ego Housha, Polska jest w korzystnej sytuacji wobec nowej administracji USA. „Polska inwestuje w armię, kupuje amerykański sprzęt, a do tego buduje mur na granicy – to wszystko sprawia, że Trump widzi w Polsce solidnego partnera” – zauważa ekspert. Nie oznacza to jednak, że Polska może czuć się całkowicie bezpieczna – Trump kieruje się przede wszystkim interesem USA.Czy Trump zostawi Ukrainę Putinowi?Jednym z kluczowych tematów nowej prezydentury jest polityka wobec Rosji i Ukrainy. Housh uważa, że Trump nie zdecyduje się na porzucenie Kijowa. „Trump nie chce przegrać z Putinem. Nie może sobie pozwolić na sytuację, w której Rosja zdobędzie Ukrainę” – podkreśla. Nowa administracja może jednak szukać innego modelu wsparcia dla Ukrainy, bardziej opartego na negocjacjach niż bezpośrednich dostawach broni.Co dalej z globalizacją? Musk i Bezos w ekipie TrumpaObok Trumpa w inauguracyjnym przemówieniu stali najwięksi giganci technologii: Elon Musk, Jeff Bezos, Mark Zuckerberg. Czy to zapowiedź wzmocnienia globalizacji, czy wręcz przeciwnie? „Trump chce ściślej współpracować z gigantami biznesu, ale pod warunkiem, że będą działać dla dobra Ameryki” – komentuje Housh. To może oznaczać wzrost kontroli nad technologiami i ograniczenie wpływów Chin.Więcej na stronie: rp.plTwitterze: twitter.com/rzeczpospolitaFacebooku: facebook.com/dziennikrzeczpospolitaLinkedin: linkedin.com/company/rzeczpospolita/#Trump #USA #Polska #Prezydentura #ZłotyWiek #Biznes #Polityka #Ekonomia #Geopolityka #NATO #UE #WojnaCelna #Putin #Ukraina
-
„Trump patrzy na politykę jak na biznes” – mówi Jacek Nizinkiewicz w najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym”, analizując możliwy wpływ prezydentury Donalda Trumpa w USA na wybory prezydenckie w Polsce. Co sprawia, że prezydent USA nie wskaże Karola Nawrockiego jako swojego wymarzanego prezydenta Polski? Czy polska prawica dostanie od Trumpa to, czego oczekuje? „Prawo i Sprawiedliwość wiele dało Trumpowi, ale on się nie odwdzięcza” – zauważa Jacek Nizinkiewicz, dziennikarz działu krajowego „Rzeczpospolitej”, w rozmowie z Michałem Płocińskim.. Publicysta podkreśla dysonans między zaangażowaniem polskiego rządu w poprzedniej kadencji Trumpa a jego aktualnym brakiem zainteresowania wspieraniem PiS-u.Nawet głośne wsparcie Andrzeja Dudy dla Trumpa w 2020 roku, zdaniem Nizinkiewicza, nie zmienia faktu, że amerykański prezydent patrzy tam, gdzie może zrobić interesy, a obecnie polska opozycja wydaje się niezbyt obiecującym partnerem. „Donald Trump nie spotkał się z Andrzejem Dudą, mimo że doszło do bezprecedensowego aktu wsparcia go przez polskiego prezydenta w trakcie kampanii w USA” – przypomina.Donald Trump widzi, co się dzieje w Polsce i z kim warto robić interesyNizinkiewicz przypomina spotkanie przedstawicieli amerykańskiej Partii Republikańskiej z Rafałem Trzaskowskim. Zdaniem komentatora, to wyraźny sygnał, że Trump i jego otoczenie stawiają na dialog z politykami, którzy mają realną szansę na wpływ na polską politykę. „Odchodzący prezydent Andrzej Duda nie jest już decyzyjny” – ocenia publicysta, a Nawrocki, jako kandydat związany z PiS, nie wydaje się atrakcyjnym wyborem dla pragmatycznego Trumpa.Ciekawe wydają się również wątki medialne. „Telewizja Republika próbuje budować swoje wpływy w Stanach Zjednoczonych, co ma być częścią jej szerszej strategii medialnej” – analizuje Nizinkiewicz. Jednak według publicysty to niekoniecznie działa na korzyść Prawa i Sprawiedliwości. „Próby wywierania nacisku na Kaczyńskiego przez media Tomasza Sakiewicza mogą być ryzykowne” – dodaje.Czy Donald Trump lub Elon Musk poprą w Polsce Konfederację?Kwestia poparcia Trumpa dla polskich polityków to także pytanie o potencjalne wsparcie dla Konfederacji. „Jeśli Musk poparł AfD w Niemczech, to dlaczego nie miałby wesprzeć Konfederacji w Polsce?” – zastanawia się Michał Płociński, wskazując na coraz większe znaczenie tej partii w prawicowym elektoracie.Jakie są szanse Karola Nawrockiego w nadchodzących wyborach? Nizinkiewicz nie ma złudzeń: „Te wybory będą plebiscytem. Głos na Nawrockiego to głos na powrót Prawa i Sprawiedliwości do władzy”. Jednak, jak dodaje: „Trump raczej nie stanie z Andrzejem Dudą i Nawrockim podczas żadnego wiecu i nie wskaże go jako kandydata”.„Expect the unexpected” – podsumowuje Nizinkiewicz, pozostawiając otwarte pytanie o przyszłość polsko-amerykańskich relacji.Więcej na stronie: rp.plTwitterze: twitter.com/rzeczpospolitaFacebooku: facebook.com/dziennikrzeczpospolitaLinkedin: linkedin.com/company/rzeczpospolita/#Trump #USA #nawrocki #trzaskowski
-
Sytuacja, gdy przywódca innego państwa, które – według Polaków – powinno nam okazywać więcej wdzięczności, wyróżnia jednego kandydata a krytykuje drugiego, może się wyborcom nie podobać – mówił w podcaście „Rzecz w tym” Artur Bartkiewicz, publicysta „Rzeczpospolitej”.
– Jeżeli Ukrainy nie będzie w Unii i nie będzie w NATO, jeśli Ukraina nie będzie miała gwarancji bezpieczeństwa, to wtedy pan Nawrocki powinien już zacząć ćwiczyć, bo może się okazać, że będzie musiał wziąć broń do ręki, by wspólnie ze swoimi rodakami bronić swego kraju – mówił prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, Onetem, TVN24 i „Krytyką Polityczną”. Słowa te niczym meteoryt spadły w sam środek rozpoczętej w środę formalnie kampanii wyborczej. Odniósł się do nich Rafał Trzaskowski, były premier Mateusz Morawiecki i wielu innych polityków.
- Trzeba przyjrzeć się, jak wyglądają relacje polsko-ukraińskie, które bardzo się zmieniły od początku wojny. W pierwszych miesiącach 2022 roku entuzjazm wobec Ukrainy był w punkcie szczytowym, wszyscy byliśmy za Zełenskim – zauważa Bartkiewicz, dodając, że na początku wojny skrytykowany przez ukraińskiego przywódcę polski polityk musiałby się tłumaczyć. Dziś jest inaczej.
– Wtedy widzieliśmy w Ukrainie trochę taki odpowiednik Polski, tym razem na szczęście to nie my zostaliśmy zaatakowani, jak często się zdarzało w historii – mówił Bartkiewicz. - Dziś nastroje są inne. – Dziś na plan dalszy wysuwają się kwestie sporne w relacjach z Ukrainą – uważa.
W dodatku przed wizytą Zełenskiego w Warszawie polska strona zbudowała wielkie oczekiwania dotyczące przełomu ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej. – Donald Tusk zapowiadał przełom w sprawach historycznych – zauważa Bartkiewicz. Tymczasem okazało się, że przełomu nie było. – Zełenski nie użył ani razu słowa zbrodnia, mówił o wydarzeniach historycznych, jakbyśmy mówili o jakiejś mało ważnej kwestii spornej, a to jednak dotyczy ludobójstwa na Polakach – twierdzi Bartkiewicz.
- W efekcie mamy sytuację, w której Wołodymyr Załenski poucza polskiego kandydata na prezydenta, który cieszy się poparciem mniej więcej jednej trzeciej Polaków, bo takie poparcie notuje w sondażach Karol Nawrocki. Na dodatek traktuje go w pogardliwy sposób, bo dopytuje się o kogo chodzi, mówi „no tak, pan Nawrocki”. A przypomnijmy, że Karolowi Nawrockiemu chodziło o to, że Ukraina nie powinna wejść do Unii Europejskiej do NATO, dopóki nie rozliczy się z historią, z ludobójstwem na Polakach – uważa Bartkiewicz. -
„Nie możemy zgadywać, czego chce Donald Trump – musimy działać sami” – tak można podsumować wspólną konferencję Donalda Tuska i Wołodymyra Zełenskiego. W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” Michał Płociński i Jędrzej Bielecki zastanawiają się, co oznaczają słowa premiera Polski o „gwarancjach NATO, których nikt nie odważy się złamać”. „To była ważna konferencja” – mówi Jędrzej Bielecki, dziennikarz działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”, obecny w na spotkaniu w KPRM. „Nie lubię słowa »przełomowa«, ale dziś usłyszeliśmy coś kluczowego. Po raz pierwszy pojawił się zarys planu pokojowego, który różni się od tego, czego oczekuje Trump”. Jakie deklaracje padły na konferencji Wołodymyra Zełenskiego i Donalda Tuska?Wołodymyr Zełenski wskazał, że Ukraina, choć aspiruje do NATO, musi szukać alternatywnych rozwiązań: „Jesteśmy w drodze. W tym okresie przejściowym potrzebujemy czegoś innego”. Donald Tusk zgodził się, dodając: „Ideałem jest przystąpienie Ukrainy do NATO, ale musimy patrzeć realistycznie. Są kraje, które tego nie chcą”.Kluczowym tematem były gwarancje bezpieczeństwa. „Tusk jasno powiedział – gwarancje muszą być takie, żeby Rosja bała się ich złamać. Za tymi gwarancjami musi stać potęga USA, a nie tylko kraje europejskie” – analizuje Bielecki.Prezydent Ukrainy zwrócił uwagę, że pokój nie może oznaczać osłabienia obronności kraju: „Nasza armia liczy 800 tys. ludzi. Wiemy, z kim mamy do czynienia. Demobilizacja nie wchodzi w grę”.Miesiąc temu, po spotkaniu z Macronem w Warszawie, Tusk mówił właściwie, że Polska nie jest zainteresowana udziałem w misji pokojowej Macrona – przypomina Bielecki słowa premiera. „A dziś Tusk podkreślił, że to sprawa całego sojuszu atlantyckiego. Jeśli gwarancje będą miały realną siłę, Polska jako kraj NATO-wski, weźmie w tym udział”. Ludobójstwo na Wołyniu: przełom czy stagnacja?Nie było przeprosin za Wołyń, jakich oczekiwali nawet politycy rządzącej koalicji. „Ale Tusk nazwał rozmowy ministrów kultury obu państw przełomem. Użył ostrych słów wobec tych, którzy chcieliby szantażować Ukrainę kwestiami historycznymi, mówiąc, że to głupcy albo zdrajcy’”.Czy spotkanie Tuska z Zełenskim w Warszawie odbije się echem na świecie? „Świat patrzy dziś na Polskę” – mówi Bielecki. „Polska, dzięki kluczowej roli w NATO i ogromnym wydatkom na zbrojenia, jest na ustach wielu. W prasie francuskiej czy brytyjskiej widzimy wzrost zainteresowania Polską. Na pewno przebiją się informację z dzisiejszej konferencji”.Więcej na stronie: rp.plTwitterze: twitter.com/rzeczpospolitaFacebooku: facebook.com/dziennikrzeczpospolitaLinkedin: linkedin.com/company/rzeczpospolita/#Polska #Ukraina #Zełenski #DonaldTusk #NATO #Geopolityka #Bezpieczeństwo #PolitykaMiędzynarodowa #Pokój #UniaEuropejska
-
W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” Bogusław Chrabota rozmawia z Rafałem Dutkiewiczem, byłym prezydentem Wrocławia, a obecnie liderem Pracodawców RP. Dyskusja dotyczy wyzwań stojących przed polską gospodarką w 2025 roku: rekordowego deficytu budżetowego, kryzysu demograficznego, kosztów energii i inwestycji w innowacyjność. Czy Polska znajdzie sposób na długofalowy rozwój w tych trudnych warunkach? Polska gospodarka w 2025 roku – wyzwania i szanse „Jesteśmy w bardzo głębokim kryzysie demograficznym” – mówi Rafał Dutkiewicz, wskazując na kurczące się zasoby pracy jako jedno z kluczowych wyzwań. Gość podcastu podkreśla, że stabilność regulacyjna i długofalowe planowanie są niezbędne, aby Polacy zaczęli inwestować swoje pieniądze we własne firmy. Jakie zmiany przyniosły ostatnie lata? Polska odnotowała wzrost gospodarczy w 2024 roku, ale był on napędzany głównie okołowyborczymi podwyżkami. „Musimy myśleć o gospodarce długoterminowo, nie tylko regulacjami, ale dialogiem i stabilnością” – zauważa Dutkiewicz. Rekordowe wydatki na zbrojenia: szansa czy ryzyko? Rosnące nakłady na modernizację polskiej armii to element, który może pozytywnie wpłynąć na gospodarkę, napędzając innowacyjność. Jednak konieczne jest włączenie prywatnych firm w proces zbrojeniowy. Zacieśnienie relacji z Unią Europejską Gość podcastu zauważa, że odblokowanie środków z Krajowego Planu Odbudowy to sukces obecnego rządu. „Polska wróciła do dialogu z Unią Europejską, co jest niezmiernie ważne dla naszej przyszłości gospodarczej” – podkreśla Dutkiewicz. Co zrobić, by Polacy znów inwestowali?Niepewność regulacyjna oraz wysokie koszty energii to główne bariery dla przedsiębiorców. Dutkiewicz apeluje o stabilne zasady i większe wsparcie dla innowacyjności.Więcej na stronie: rp.plTwitterze: twitter.com/rzeczpospolitaFacebooku: facebook.com/dziennikrzeczpospolitaLinkedin: linkedin.com/company/rzeczpospolita/
-
Zaprzysiężenie Donalda Trumpa odbędzie się w miejscu, które cztery lata wcześniej stało się areną dramatycznych wydarzeń – szturmu na Kapitol. Jak zauważa Jędrzej Bielecki: - Wszyscy będą mieli w pamięci, że człowiek, który jako pierwszy w historii USA próbował siłą utrzymać władzę, wraca na najwyższy urząd.
W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” Marzena Tabor-Olszewska rozmawia z Jędrzejem Bieleckim, dziennikarzem działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”, o nadchodzącym zaprzysiężeniu Donalda Trumpa na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Rozmówcy zastanawiają się na tym jak jego prezydentura może wpłynąć na USA, świat oraz Polskę.
Nowością w ceremonii ma być zaproszenie zagranicznych liderów, co zdaniem eksperta pokazuje, jak Trump próbuje zaznaczyć swoją wyjątkowość i negocjować polityczne układy.
Populiści i faworyci Trumpa
Donald Trump wyraźnie określa swoich sojuszników. Na liście zaproszonych znalazły się postaci, takie jak Victor Orbán czy Giorgia Meloni. - To politycy z nurtu populistycznego, nacjonalistycznego. Trump liczy, że będą wspierać jego wizję podziałów w Unii Europejskiej – wyjaśnia Bielecki. Z kolei brak zaproszenia dla Andrzeja Dudy może oznaczać ochłodzenie relacji.
Dziennikarz wskazuje, że nieobecność prezydenta Dudy na inauguracji może być korzystna dla naszego kraju. - Lepiej nie być na radarze Donalda Trumpa i jego współpracownika Elona Muska – zauważa Bielecki. Polska, jak twierdzi, może uniknąć potencjalnych ingerencji Trumpa w zbliżające się wybory.
Trump i Putin: negocjacje na horyzoncie?
Czy Trump planuje spotkanie z Władimirem Putinem? Zdaniem Bieleckiego może dojść do negocjacji w sprawie Ukrainy, choć niekoniecznie na warunkach korzystnych dla Rosji. - Trump mówi o pokoju przez siłę – chce zmusić Putina do defensywy, zanim podejmie rozmowy pokojowe – wyjaśnia.
Amerykański biznes a inauguracja Trumpa
Ogromne wpłaty od firm, takich jak Google i Boeing, na fundusz inauguracyjny Trumpa rodzą pytania o motywy i skutki takich darowizn. - To system, w którym ci, którzy mają pieniądze, wpływają na decyzje rządu – komentuje Bielecki.
Czy można porównać Trumpa do Grovera Clevelanda, jedynego innego prezydenta USA, który sprawował urząd w dwóch kadencjach, które nie nastąpiły po sobie? Bielecki podkreśla, że analogie są trudne do znalezienia, ale zwraca uwagę na wspólną cechę obu epok – głęboką polaryzację społeczeństwa.
Zapraszamy do wysłuchania pełnej rozmowy, w której gość podcastu szczegółowo omawia geopolityczne konsekwencje powrotu Donalda Trumpa oraz jego potencjalny wpływ na Polskę i świat.
-
Mówmy o transformacji, a nie modernizacji polskiej armii. Najbardziej zabójczą bronią Wojska Polskiego są nasi żołnierze – mówi szef Sztabu Generalnego WP gen. Wiesław Kukuła, gość programu „Rzecz w Tym”. Gen. Kukuła podkreśla, że do historii odchodzi model niewielkiej armii zawodowej. - Musimy szybko przemodelować Siły Zbrojne, przede wszystkim skończyć definitywnie z modelem, od którego ucieka już większość państw na świecie, czyli modelem właściwym dla wojny z terroryzmem, modelem force providera (dosł,. dostarczyciela sił) I przebudować ten system w taki sposób, aby uzyskać zdolność do walki „dziś wieczorem”, jak mówią Amerykanie („ready to fight tonight”) – tłumaczy. Szef Sztabu Generalnego przekonuje też, że powinniśmy zmienić sposób, w jaki podajemy liczebność polskiej armii – liczba 300 tys. żołnierzy, o których się mówi, nie jest tożsama z liczbą żołnierzy, których moglibyśmy wystawić do obrony kraju w przypadku agresji. - Ta wartość (300 tys. żołnierzy) jest osadzona na liczbie żołnierzy czynnej służby wojskowej, czyli w dużej większości po prostu żołnierzy zawodowych. Tymczasem, jeśli spojrzymy na to, ilu żołnierzy możemy postawić naprzeciwko potencjalnego agresora, to może być wartość dwukrotnie, a nawet trzykrotnie wyższa. Te wartości odstraszają potencjalnego agresora na zupełnie inna skalę. Dlatego ważne jest, abyśmy liczebność sił zbrojnych komunikowali w troszkę inny sposób – tłumaczy. Gen. Kukuła mówi też, że choć modernizacja polskiej armii jest ważna, to ważniejsza jest jej transformacja, a przede wszystkim zmiana kultury organizacyjnej na bardziej „żołnierzocentryczną”. - Cała reszta będzie dodatkiem, oddaniem w ręce doskonale zmotywowanych, przygotowanych, wierzących w zwycięstwo żołnierzy najlepszych systemów uzbrojenia – tłumaczy. Szef Sztabu Generalnego mówi też o tym czy Polska jest w stanie odbudować potencjał Marynarki Wojennej (zapewnia, że „o Marynarce Wojennej nie zapominamy”) i wskazuje, jakie zmiany spowoduje w polskiej armii pojawienie się wojsk dronowych. - Ale dronizacja odciśnie również swoje piętno na strukturze wojsk lądowych. Chcemy przebudować strukturę batalionów. Nazywamy ten projekt modelem 44 – zastępujemy ciężkie wyposażenie, zmniejszając liczbę potrzebnych bojowych wozów piechoty czy czołgów, zastępując je różnego typu rozwiązaniami dronowymi. Wszystkie nasze symulacje i ćwiczenia, które przeprowadziliśmy, wskazały, że takie bataliony wygrywały z batalionami starego typu, przy zdecydowanie niższych kosztach, niższej widoczności i zdecydowanie prostszej logistyce – tłumaczy. Przekonuje też, że „F-35 stanie się de facto sercem naszych systemów walki”. Gen. Kukuła nie wycofuje się też ze słów, które skierował do podchorążych Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu, Szef Sztabu Generalnego mówił przed kilkoma miesiącami: wszystko wskazuje na to, że jesteśmy tym pokoleniem, które stanie z bronią w ręku w obronie naszego państwa”. - My jako żołnierze posługujemy się trochę inną komunikacją i inaczej ze sobą rozmawiamy. Co by było, gdybym powiedział do żołnierzy: „słuchajcie, żadnej wojny nie będzie, historia nas niczego nie uczy, studiujcie sobie tutaj spokojnie, koncentrujcie się na swoich karierach itd.”. Nie zamierzam tutaj niczego schładzać, wręcz przeciwnie. Zamierzam ludzi przygotować na najgorszy wariant po to, aby do niego nie doszło – podkreśla.Więcej na stronie: rp.plTwitterze: twitter.com/rzeczpospolitaFacebooku: facebook.com/dziennikrzeczpospolitaLinkedin: linkedin.com/company/rzeczpospolita/#nato #wojskopolskie #rzeczwtym #podcast #zbrojenia #wojna #wojskowi #wojsko
-
Czy świat jest gotowy na powrót Donalda Trumpa do Białego Domu i coraz większe wpływy Elona Muska? W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” Bogusław Chrabota rozmawia z Małgorzatą Bonikowską, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych, o tym, jak ci dwaj giganci mogą zmienić globalny porządek, relacje transatlantyckie oraz przyszłość demokracji.
Powrót Trumpa: chaos czy strategia?
Małgorzata Bonikowska w rozmowie z Bogusławem Chrabotą podkreśla, że powrót Donalda Trumpa na stanowisko prezydenta USA może oznaczać radykalne zmiany w globalnej polityce. Deklaracje Trumpa, takie jak potencjalne użycie siły wobec sojuszników czy negocjacje nad Grenlandią, niepokoją świat.
– Trump mówi o użyciu siły wobec krajów sojuszniczych, jakby zapominał, że to wbrew zasadom prawa międzynarodowego. To jest jak wywrócenie stolika do góry nogami – zauważa Bonikowska.
Silna Ameryka czy imperialne ambicje?
Według Bonikowskiej, Trump pragnie stworzyć mocarstwową Amerykę, która działa w oparciu o zasadę „America First”. – Trump chciałby rządzić jak rzymski cesarz – z pełną kontrolą i lojalnymi urzędnikami – komentuje ekspertka.
Elon Musk: geniusz czy globalny oligarcha?
Elon Musk to kolejna kontrowersyjna postać omawiana w podcaście. Jego wpływ na świat polityki, biznesu i technologii budzi pytania o granice władzy. – Musk to geniusz, ale także wariat. Jego logika biznesowa w polityce może być mieszanką wybuchową – ocenia Bonikowska.
Europa w obliczu wyzwań
Europa staje przed koniecznością przystosowania się do zmian w relacjach z USA. Bonikowska podkreśla, że kraje Unii Europejskiej muszą zreformować swoją politykę, by sprostać nowym wyzwaniom. – Europa musi przyspieszyć proces militaryzacji i zrozumieć, że bezpieczeństwo zaczyna się od nas samych – wskazuje ekspertka.
Polska i efekt Trumpa
Według Bonikowskiej, powrót Trumpa może być wykorzystywany przez polskich polityków jako argument w kampanii wyborczej. – Trump może dać paliwo konserwatywnym siłom w Polsce. Jego sympatia do urzędującego prezydenta Dudy może podgrzać nastroje proamerykańskie – dodaje.
-
Jedynym rozwiązaniem pata wokół ważności wyborów prezydenckich będzie warunkowe uznawanie decyzji Izby Kontroli Nadzwyczajnej przez PKW, bez rozstrzygania o statusie Izby - uważa gość podcastu „Rzecz w tym” Tomasz Pietryga, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia ogłosił, że wybory prezydenckie odbędą się 18 maja, a druga tura 1 czerwca. Ale to nie znaczy, że kampania wyborcza rusza teraz. - Ona się zacznie 15 stycznia, ponieważ Marszałek Szymon Hołownia nie mógł ogłosić wyborów we środę ze względu stan klęski żywiołowej, który był ogłoszony w związku z powodzią w październiku. Dopiero 90 dni po jego zakończeniu, może ogłosić ogólnokrajowe wybory – przypomniał Tomasz Pietryga, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”. – Kandydaci będą się mogli zgłaszać do 4 kwietnia – tłumaczył Pietryga.
Ale na każdym etapie kampanii może się pojawić problem legalności Izby Kontroli Nadzwyczajnej. Na każdą decyzję PKW, na przykład o zarejestrowaniu komitetu wyborczego czy przyjęciu niezbędnych podpisów kandydat, przysługuje skarga do Sądu Najwyższego. Czy PKW będzie dalej podzielona co do tego, jak traktować decyzje, które będą przychodziły z Izby Kontroli Nadzwyczajnej, bo jest pytanie o status prawny tej Izby? – Przed takim patem ostrzegał sędzia Sylwester Marciniak, przewodniczący PKW, ale w odpowiedzi oskarżono go, że jest funkcjonariuszem PiS – ubolewał Pietryga.
Pomysłów na rozwiązanie problemu jest kilka. Szymon Hołownia zaproponował, by decyzje w sprawie wyborów podejmował cały Sąd Najwyższy a nie tylko Izba Kontroli Nadzwyczajnej. – Ta propozycja wygląda jakby jej autor nie znał realiów ostatnich lat w sądownictwie – komentował Pietryga. – Starzy sędziowie nie chcą orzekać z nowymi i na odwrót. Tam konflikt jest zbyt silny – mówił. W dodatku takiej zmiany nie podpisze Andrzej Duda. Zaś lider PSL Władysław Kosiniak Kamysz zaproponował, by o ważności wyborów decydował Trybunał Stanu.
Zdaniem Pietrygi PKW powinna warunkowo akceptować decyzje Izby Kontroli Nadzwyczajnej do czasu zmiany przepisów w imię stabilności państwa i zaufania obywateli w wybory.
Więcej na stronie: rp.pl
Twitterze: twitter.com/rzeczpospolita
Facebooku: facebook.com/dziennikrzeczpospolita
Linkedin: linkedin.com/company/rzeczpospolita/
-
Justin Trudeau, symbol liberalizmu ostatniej dekady, rezygnuje z funkcji premiera Kanady. To koniec pewnej ery, a może nawet upadek szerszej wizji liberalnego świata. Michał Płociński wraz z Jędrzejem Bieleckim analizują przyczyny tej rezygnacji, jej symboliczne znaczenie oraz przyszłość Kanady na tle zmian w globalnej polityce.
Po niemal dekadzie u władzy Justin Trudeau ogłasza swoją rezygnację. Powody? Gwałtowne spadki poparcia, wewnętrzne naciski koalicyjnych partnerów oraz symboliczne upokorzenie podczas spotkania z Donaldem Trumpem, który publicznie określił Kanadę „51. stanem USA”. – Trudeau chciał ratować Kanadę przed wojną handlową z Trumpem, ale jego liberalne ideały przegrały z rzeczywistością – zauważa Jędrzej Bielecki, dziennikarz działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”.
Liberalny eksperyment Justina Trudeau – dlaczego się nie udał?
Kanada pod rządami Trudeau stała się laboratorium wielokulturowości i otwartości. Przyjęcie setek tysięcy migrantów, w tym Syryjczyków i Ukraińców, oraz ambitna polityka klimatyczna zderzyły się jednak z rosnącą inflacją, drożyzną i pogłębiającym się poczuciem braku bezpieczeństwa wśród Kanadyjczyków. – Kanada to kraj bez silnej tożsamości, w którym napięcia między wizją a rzeczywistością są coraz wyraźniejsze – komentuje Bielecki.
Obecna sytuacja w Kanadzie wskazuje na możliwość politycznego zwrotu. Pierre Poilievre, lider konserwatystów, stawia na radykalne zmiany: wzrost wydobycia surowców, zaostrzenie polityki migracyjnej i większą integrację imigrantów z anglosaską kulturą. Czy Kanada stanie się bardziej konserwatywna, a liberalne wartości Trudeau odejdą w niepamięć?
Liberalizm przegrywa na całym Zachodzie
Upadek Justina Trudeau to także sygnał zmian na całym Zachodzie. – Kanada, symbol otwartości i globalizacji, pokazała, że ludzi bardziej interesuje codzienny poziom życia niż idealistyczne wizje – ocenia Bielecki. Podobne trendy widać w USA, gdzie Donald Trump wraca na polityczną scenę, oraz w Europie, gdzie populistyczne ruchy rosną w siłę.
Jak zauważa Bielecki, decyzja Trudeau zbiegła się z powrotem Donalda Trumpa do władzy. – To symboliczne zwycięstwo Trumpa, który jeszcze przed swoją inauguracją pokazał, jak skutecznie podważać idee liberalizmu – dodaje.
Czy koniec ery Trudeau to ostateczny cios dla liberalizmu? Czy Kanada poradzi sobie z nowymi wyzwaniami? I co ta zmiana oznacza dla reszty świata? Posłuchaj, aby dowiedzieć się więcej o politycznych zawirowaniach za oceanem.
- Visa fler